niedziela, 13 grudnia 2009

Muzyka: Marcin Wasilewski Trio - January



1. The First Touch
2. Vignette
3. Cinema Paradiso
4. Diamonds And Pearls
5. Balladyna
6. King Korn
7. The Cat
8. January
9. The Young And Cinema
10. New York 2007

Rok wydania: 2008

Skład:
Marcin Wasilewski – fortepian
Sławomir Kurkiewicz – kontrabas
Michał Miśkiewicz – perkusja

Nazwisko Marcina Wasilewskiego w kręgach słuchaczy muzyki jazzowej jest dość znane, gdzieś tam ciągle obija się o uszy, gdzieś przeplata przy okazji różnych osób, płyt i koncertów. Mało kto natomiast potrafi jednoznacznie stwierdzić, któż to ten Wasilewski jest, co nagrał, kiedy i z kim. Przesłuchawszy "January" wiedziałem, że skądś tę muzykę znam. Wydawnictwo stosunkowo świeże i na pewno nie miałem okazji wcześniej go słuchać, więc gdzież ja już to słyszałem ? Jako impotent z wiedzy jazzowej, dopiero po przeczytaniu biografii tego jak i pozostałych muzyków z MW Trio zrozumiałem. Cała trójka nagrywała do tej pory pod szyldem Tomasza Stańko...Soul of Things, Suspended Night, Lontano - to jest właśnie ów słynny Tomasz Stańko Quartet.
Ale do rzeczy. Ta płyta nie porywa, nie skłania do jakiś głębszych refleksji, nie intryguje jak choćby wspomniane płyty kwartetu Stańki, ale jest ciekawa mimo wszystko. Na początku słucha się jej przyjemnie, choć trochę jak wypełniacza, przynajmniej tak jest z pierwszymi utworami: The first touch, Vignette, Cinema Paradiso - to takie nastrojowe, subtelne jazzowe granie, bez większego polotu, ale miłe dla ucha. Dopiero od Balladyny zaczyna "coś" się dziać. Są zmiany tempa, jest sporo wirtuozerii i właśnie zdecydowanie więcej polotu - czegoś, czego chwyta się nasza uwaga, choć na chwilę. Na chwilę, bo na kawałku January te "rozbójnictwo" muzyczne już gdzieś usnęło, powróciło na krótki moment w The young and cinema, ale ostatni kawałek z tej płyty znów wprowadza w lekko senny stan.
Brakuje na tej płycie jakiejś puenty, kulminacji, ciut więcej improwizacji, pokazania jakiegoś pazura...a może po prostu za bardzo przyzwyczaiłem się, że w tych "pustych" momentach pojawia się trąbka Stańki i to właśnie o niej mimowolnie myślę. Na pewno to dobra, ba nawet bardzo dobra produkcja, do której chce się wracać, choć nie słuchać jej w kółko. Na mgliste, szare styczniowe wieczory jak znalazł. Tylko ta cena...

Cena: ~65 zł

Ewentualnie:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz