wtorek, 27 lipca 2010

Via Ferraty cz.5 - Marino Bianchi

Kolejny piękny dzień, kolejny raz słońce od rana pali niemiłosiernie, skąpani w promieniach wyruszamy z parkingu na Rio Gere, przy dolnej stacji kolejki zimową trasą narciarską z zamysłem podejścia do Son Forca a stamtąd już kolejką na Forcella Staunies (2930 m npm).
Warto dodać, że niemal z samego parkingu można wjechać kolejką prawie do schroniska Lorenzi, powoduje to, że ferraty w tym rejonie (Ivano Dibona i powyższa) są bardzo mocno uczęszczane turystów.
Podejście i nużące i męczące, chyba najbardziej ze wszystkich podejść, ale już kolejka...wsiadamy do arcyśmiesznych wagoników i do góry. Tuż obok górnej stacji kolejki znajduje się schronisko Lorenzi spod którego zaczyna się naszpikowana ludźmi ferrata Marino Bianchi. Po drugiej stronie grani widać najdłuższy wiszący most w Dolomitach, na którym Sylvester Stallone w filmie "Na krawędzi" wyczyniał swoje akrobacje. Ale, ale, ludzie się szykują do wyjścia na Bianchi - więc szpej na siebie i chodu...


Marino Bianchi - grupa: Cristallo, trudność: trudna, max. wysokość bezwzględna: 3163 m npm, przewyższenie całej trasy: 480 m, przewyższenie ferraty: 240 m, czas przejścia (samej ferraty): 3-4 h


Ferrata zaczyna się dość długim trawersem żeby za przełamaniem grani wpaść na chwilę do stromego żlebu i od tej pory piąć się do góry. Na drodze spotkamy trzy drabiny, przy których najczęściej ruch się korkuje i z dołu i z góry, po dojściu na górną grań dłuuugaśnym trawersem trafiamy aż pod krzyż na Monte Cristallo Mezzo. Trudności umiarkowane, miejscami stopnie i chwyty wyślizgane, płyty dość czujne, ale z dobrym tarciem, ekspozycja miejscami duża, największym jednak problemem i trudnością jako taką są zastępy ludzi, zarówno idący z przeciwka (ferrata na 3/4 długości jest dwukierunkowa, w przypadku zalegania śniegu na zachodnich stokach na całej długości). Szczególnie trzeba się wyczulić na odpowiednie przepinanie się pomiędzy nimi, bo tu jednak czynnik ludzki niesie największe zagrożenie.
Przepiękne panoramy, całkiem ładna trasa, ale w przypadku burz najbardziej narażona na uderzenia piorunów i o tym trzeba pamiętać.


podejścia na ferraty coraz ciekawsze ;)
pośrednia stacja kolejki na Son Forca
Wagonik "musztarda"
Schronisko Lorenzi i widok na ferratę Bianchi
Wieszcz po raz kolejny, nie ostatni
i trawersem...
...aż do góry


Widoki przepiękne
Mówiłem że nie ostatni ;)



Szczytowanie...
...i powracanie

Jedno z bardziej korkujących się miejsc

Riffugio Lorenzi
Most linowy
Wagoniki "ketchup" i "musztarda" w całej okazałości ;)

poniedziałek, 26 lipca 2010

Via Ferraty cz.4 - Ettore Bovero

Czwarta, przedostatnia już ferrata, wiodąca na niezbyt wysoki, acz charakterystyczny szczyt Col Rosa (2166 m).

Ettore Bovero - grupa: Tofany, trudność: trudna, max. wysokość bezwzględna: 2166 m npm, przewyższenie całej trasy: 900 m, przewyższenie ferraty: 200 m, czas przejścia (samej ferraty): 1 h


Niby wierzchołek niski, niby szybko dostępny z kempingu Olimpia, ale jednak droga podejściowa jest dość długa i mozolna, choć przyznam że najbardziej przyjemna ze wszystkich przez nas przechodzonych. Ferrata zaczyna się w niepozornym miejscu, 200 m powyżej Passo Di Posporcora i niemal w całości prowadzi pięknym, mocno eksponowanym, technicznym przejściem które nie przedstawia większych trudności, ale dzięki lufie pod nogami daje niemało satysfakcji. Niewątpliwym plusem jest mała liczba chętnych do wejścia na ferratę (samo podejście wg przewodnika zajmuje ok. 2 h), minusem długa i nużąca droga zejściowa. Tym niemniej bardzo ładna ferrata, na którą chce się wracać.


Col Rosa









Już na szczycie
Cortina d'Ampezzo
Pozostałości wojenne

niedziela, 25 lipca 2010

Via Ferraty cz.3 - Degli Alpini

Jako że na Degli Alpini się uparliśmy, nawet nie z powodu jej potencjalnej urody a prędzej dlatego, że po prostu robiła nas w balona swoim teoretycznym jestestwem "gdzieś tam", którego lokalizacji za chiny ludowe nie mogliśmy znaleźć - mówiąc krótko weszło nam na ambicję znalezienie linii tej ferraty. Zasięgnęliśmy języka tu i ówdzie no i w długą. Kolejnego ranka sytuacja powtórkowa, żadnych oznaczeń na ferratę, żadnych znaków że jednak idziemy dobrze, wiedzieliśmy tyle, że jest gdzieś w tym rejonie i że ferrata wchodzi na szczyt Col Dei Bos, którego lokalizację znaliśmy - ale do sukcesu droga daleka. Po małym błądzeniu dotarliśmy do szutrowej drogi prowadzącej do pozostałości po wojennym szpitalu wojsk włoskich - niesamowite wrażenie, stąd już za sznureczkiem ludzi na ferratę. Po drodze jeszcze rozpierniczenie z własnej głupoty aparatu, ale co tam, zdarza się.

Degli Alpini - grupa: Tofany, trudność: trudna, wysokość bezwzględna: 2475 m npm, pzrzewyższenie ferraty: 300 m, czas przejścia (samej ferraty): 2 h


Sama ferrata nie przedstawia większych trudności technicznych, ekspozycja tylko miejscami może dać się we znaki, świetny stan techniczny i nowinka w postaci gumowych odbojników, które uniemożliwiają klinowanie się karabinków bardzo mocno wpływają na komfort przechodzenia drogi. Minusem jest ogromna ilość ludzi (podejście zaledwie 30 min z parkingu), a przez to duża ilość spadających kamieni. Z góry piękna panorama i możliwość zwiedzenia tuneli, jam i sztolni z czasów I wojny światowej.



Tofana Di Rozes

Pozostałości wojenne
Widać już ferratę
W drodze...


Grupa Fanis

Marmolada

sobota, 24 lipca 2010

Via Ferraty cz.2 - Cesco Tomaselli

Dzień kolejny pod wezwaniem (czysto teoretycznie) ferraty Degli Alpini. Czysto teoretycznie, bo ferrata zeszłoroczna i na żadnej, nawet najnowszej mapie jej nie ma, nie ma jej także na żadnych drogowskazach, nikt prawie o niej nie słyszał (nawet wśród przewodników), więc sprawa prosta nie była, ale co tam, damy radę.

Najpierw samochodem na przełęcz Passo Di Falzarego (2105 m) (Falza Rego - można to przetłumaczyć jako "fałszywy król" - według legendy król krainy Fanes, który został zamieniony w kamień po zdradzie swego ludu), gdzieś tu musi być wyjście na ferratę, szukamy, szukamy, nie ma. Podchodzimy więc na Forcella Travenanzes (2507 m) licząc że tam znajdziemy jakiekolwiek informacje. Po drodze mijamy pozostałości wojenne, liczne wykute jamy skalne, pozostałości po budynkach militarnych a także to, co najciekawsze w tym rejonie: Galleria del Piccolo Lagazuoi. Tunel skalny o długości 1100 metrów i przewyższeniu 350 m, w całości wykonany pracą ludzkich rąk. W czasie I Wojny Światowej w rejonie tym odbywały się zaciekłe walki wojsk austriackich i włoskich o panowanie nad tą skalną krainą, Austriacy zajęli szczyt Lagazuoi i tam zbudowali przyczółek. Włoscy żołnierze przez 6 miesięcy w tajemnicy drążyli tunel w masywie Lagazuoi aby wysadzić owe stanowiska wroga, pod sam szczyt przetransportowali 33 tony dynamitu, austriacy jednak w porę zorientowali się w zamiarach Włochów i opuścili umocnienia, które i tak wyleciały w powietrze. Cały teren obsiany jest pamiątkami z tego okresu.
Ale, ale, stoimy na Travenanzes, znów nikt nic nie wie, znów żadnych znaków na Degli Alpini, podejmujemy więc decyzję o wejściu na bardzo trudną ferratę Cesco Tomaselli...


Cesco Tomaselli - grupa: Fanis, trudność: bardzo trudna, wysokość bezwzględna: 2980 m npm, przewyższenie ferraty: 300 m, czas przejścia: 3,5-5 h


Przed nami Punta Sud di Fanis - przepiękna, jakby pęknięta iglica skalna, która razi niedostępnością. Na pierwszy rzut oka wydaje się że prowadzić tam mogą jedynie wielowyciągówki wspinaczkowe, ale po bliższym przyjrzeniu spod bivacco dela chiesa okazuje się, że jednak widać, przynajmniej częściowo trasę ferraty, startującą obok pozostałości po zainstalowanych tu w czasie I wojny drabinach. Nieźle, niemal pionowa linia ferraty, ale też na początku spory trawers, na koniec kilkumetrowy nieco przewieszony komin i esencja finałowa czyli piękna płyta podszczytowa, a wszystko to w ogromnej ekspozycji, która dodaje tylko smaczku...
Zejście także ferratą, już prostsze, ale jednak ciągle w sporej ekspozycji, końcowy odcinek prowadzi stromym piargiem aż do zamknięcia pętli kończącej ferratę. Przepiękna ferrata, przepiękny filar skalny, piękna ekspozycja i trudności, z którymi aż miło delikatnie powalczyć.


Poranne widoki z Passo di Falzarego
Rifuggio Lagazuoi wraz z kolejką
Już z przełęczy Travenanzes
Rifuggio Lagazuoi
Jest i nasz cel
Bivacco della Chiesa
I do góry...


Ostatnie chwile podejścia...

Wszędobylskie Wieszczyki
Ferrata zejściowa
Piarg zejściowy
Przepiękna Tofana Di Rozes
Ostatnie spojrzenie...