czwartek, 28 stycznia 2010

Film: Tam, gdzie rosną poziomki


"Poziomkowa polana!
Być może stałem się nieco sentymentalny.
Przecież mogłem się poczuć trochę zmęczony i odrobinę rozrzewnić.
Prawdopodobnie zacząłem rozmyślać o tym i owym, co łączyło się z okolicami moich dziecięcych zabaw.
Nie wiem jak to się stało, lecz jasna rzeczywistość tego dnia rozpłynęła się w jeszcze jaśniejszych obrazach pamięci,które pojawiły się przed moimi oczyma
z siłą realnych wydarzeń."


Tytuł oryginalny: Smultronstället / Wild Strawberries
Reżyseria: Ingmar Bergman
Scenariusz: Ingmar Bergman
Produkcja: Szwecja
Gatunek: Dramat, Film obyczajowy
Rok produkcji: 1957
Czas trwania: 91 minut
Obsada: Victor Sjöström, Ingrid Thulin, Bibi Andersson, Gunnar Björnstrand, Jullan Kindahl, Max von Sydow


Uwiódł mnie Bergman, cholera uwiódł i chyba będzie to długa miłość...
Cieszę się, że jako debil filmowy zacząłem coś robić z tym swoim debilizmem i od jakiegoś czasu sięgam po klasyki same w sobie. Pewnie dziwi niektórych fakt, że mogłem takich legend nie oglądać, że ostały się jako nieotwarte pudełka pełnie albo gwiazd albo błota, cóż, człowiek na starość ponoć mądrzeje...
Tym niemniej żałuję, że dopiero teraz wypatrzyłem takie perełki, bo kolejka filmów do obejrzenia jest ogromna. Ale ale, do rzeczy. 


Smultronstallet to niezwykle sentymentalna historia pewnego staruszka, który z rozrzewieniem wspomina lata swojej młodości, dom rodzinny, dziecięce zabawy i marzenia w końcu lata studiów i swoją zmarłą żonę. Rzeczywistość płynnie przechodzi do obrazów z przeszłości, oba światy splatają się w jedność, uzupełniają wzajemnie aby po jakimś czasie zaistnieć znów oddzielnie. Wydaje się, że ten mentalny powrót do dawnych czasów jest swego rodzaju catharsis, oczyszczeniem duszy z czarnych naleciałości - staruszek się zmienia, łagodnieje, jego dusza jakby odmłodniała po tych wycieczkach do przeszłości.
Można to także interpretować jako ostateczny rozrachunek ze światem, gotowość do przejścia przez drzwi wieczności, ale wynikające bezpośrednio właśnie z powracających co rusz wspomnień.
Warto wspomnieć o motywie burzy powtarzającym się w kolejnym filmie Bergmana oraz Maxie von Sydowie i Gunnarze Björnstrandzie, których znamy już z "Siódmej Pieczęci" nakręconej zresztą w tym samym roku co niniejszy film. 
Świetne aktorstwo, szczególna uroda Ingrid Thulin i Bibi Andersson, do tego piękne zdjęcia i arcyciekawy "senny", surrealistyczny początek filmu - chociaż dla tych kilku rzeczy warto go obejrzeć, nie wspominając już zupełnie o samej fabule i pzesłaniu, które ze sobą niesie. Na pewne rzeczy nigdy nie jest za późno...

Do pobrania:
http://rapidshare.com/files/128489971/_1957__Smultronstaellet.part1.rar
http://rapidshare.com/files/128601398/_1957__Smultronstaellet.part2.rar
http://rapidshare.com/files/128617851/_1957__Smultronstaellet.part3.rar
http://rapidshare.com/files/128634302/_1957__Smultronstaellet.part4.rar
http://rapidshare.com/files/128651930/_1957__Smultronstaellet.part5.rar
http://rapidshare.com/files/128671282/_1957__Smultronstaellet.part6.rar
http://rapidshare.com/files/128687932/_1957__Smultronstaellet.part7.rar
http://rapidshare.com/files/128687989/_1957__Smultronstaellet.part8.rar

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Architektura: Kraków - Kościół i Klasztor ss. Sercanek

Gdzie: ul. Garncarska 24-26/Wenecja
Co: Kościół i Klasztor ss. Sercanek
Kto: Władysław Kaczmarski
Kiedy: Kościół 1885-, Klasztor 1898-1900


Napisałem Kościół i Klasztor ss. Sercanek, a powinienem napisać Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, którego członkinie są nazywane sercankami...ale ciut za długo było ;) To tak gwoli ścisłości.
Zgromadzenie powstało w 1894 w Krakowie. Inicjatorem jego powołania był ksiądz, profesor UJ Józef Sebastian Pelczar, który wcześniej stworzył w Krakowie przytulisko dla przybywających do pracy w Krakowie dziewcząt. Stworzył on zgromadzenie, by zapewnić podopiecznym przytuliska "duchową opiekę". Już w rok po założeniu napływ powołań był tak wielki, że pierwszy dom, znajdujący się w Krakowie przy ul. św. Krzyża, nie mógł pomieścić zgłaszających się kandydatek.
Dzięki staraniom księdza Pelczara księżna Wanda Jabłonowska darowała grunt pod budowę domu przy ul. Garncarskiej. W lipcu 1896 r. odbyło się poświęcenie nowego domu i kaplicy, w roku 1898 przystąpiono do budowy kościoła pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego i domu św. Józefa.

Kościół i klasztor w pierwszej dekadzie XX wieku. Na zdjęciu widoczne koryto Rudawy (na pierwszym planie) oraz ujście Młynówki Królewskiej

Kościół wybudowano według projektu Władysława Kaczmarskiego w stylu eklektycznym, z przewagą elementów stylu neogotyckiego i tzw. stylu arkadowego w fasadzie oraz neorenesansowego we wnętrzu. Jest to świątynia jednonawowa, na rzucie prostokąta.


Kościół w 1927 roku


Budynek po remoncie elewacji

Kościół obecnie

Budynek klasztorny

Wnętrze kościoła nakryte jest neorenesansowym, pozornym sklepieniem. Ołtarz główny z obrazem Serca Pana Jezusa jest dziełem Kazimierza Wakulskiego. Przedłużenie nawy stanowi prezbiterium skierowane ku wschodowi, do którego przylega zakrystia.


Autorem rzeźb na fasadzie Kościoła jest Jan Tombiński, przedstawiają one Jezusa w otoczeniu aniołów, a poniżej Matkę Boską i św. Józefa.






Zarówno Kościół jak i klasztor przebyły w 2008 r. remont elewacji, po którym szczęka mi mówiąc szczerze opadła, wspaniały budynek, świetna sztuka restauratorska tu się kłania. W styczniu 2009 roku rusztowania zlikwidowano, ale ostatnie prace restauratorskie zakończono dopiero z końcem września tego samego roku.
Z czasem postaram się poszerzyć galerię o inne zdjęcia.

sobota, 23 stycznia 2010

Architektura: Kraków - Kamienica Pod Pająkiem



Gdzie: Karmelicka 35
Co: Kamienica Pod Pająkiem 
Kto: Teodor Talowski
Kiedy: 1889

Ulica Karmelicka - kto w Krakowie mieszka lub chociaż czasem bywa musi znać tę ulicę. Wąska, niezbyt długa, oblepiona szyldami i banerami reklamowymi. Pełno tu sklepów spożywczych, banków i innej maści handlu. Właściwie jeśli pilnie potrzebujemy jakiejś rzeczy, a nie wiemy gdzie można ją znaleźć najpewniej znajdziemy ją właśnie na Karmelickiej.
Najczęściej przejeżdżamy tędy zatłoczonym tramwajem w stronę Placu Inwalidów lub pod Bagatelę. Przez głowy pasażerów i kolorowe plakaty wiszące niemal na każdej witrynie, odwracające naszą uwagę trudno jest dojrzeć, że są tu prawdziwe perełki architektoniczne, które wznoszą się po obu stronach mknącego tramwaju.
Kamienica pod Pająkiem jest jedną z takich pereł. 

Wybudowany jako dom własny wybitnego architekta Teodora Talowskiego jest jednym z najpiękniejszych przykładów eklektyzmu w mieście. Zresztą Talowski zachwyca nie tylko przy okazji omawiania Kamienicy pod Pająkiem, jego nazwisko wielokrotnie będzie powtarzane w kolejnych odsłonach cyklu krakowskiej architektury, ale wszystko w swoim czasie, póki co zajmijmy się kamienicą na Karmelickiej. 




Kamienica powstała w 1889 roku, o czym informuje nas data wyryta na jej zwieńczeniu, w stylu eklektycznym - czyli bardzo uogólniając, łączącym w sposób swobodny wiele stylów historycznych. 
Elewacje wykonane są z ciemnoczerwonej cegły klinkierowej, zendrówek (cegła ceramiczna wypalona do granicy zeszklenia, jej powierzchnie są błyszczące i ciemniejsze niż cegły zwykłej) i zwykłej cegły, a detale i ornamenty z białego kamienia, co wywołuje efekt zróżnicowanej kolorystyki.
Mało tego, w fasady są wmurowane fragmenty kul armatnich, a to raczej niespotykany element dekoracyjny.





Od strony ulicy Karmelickiej niespokojną, pełną niespodzianek, ceglaną fasadę wieńczy attyka w typie niderlandzkim wzorowana na manierystycznych szczytach domów spotykanych w miastach północnej Europy, a na terenie Polski - między innymi w Gdańsku. W zwieńczeniu attyki umieszczone zostało godło domu - pająk w sieci oraz data budowy i fragment zegara słonecznego.





Na lewo, na gzymsie pod attyką uważne oczy dostrzegą napis Fecit Theodorus Talowski (Wykonal Teodor Talowski) i płaskorzeźbę skrzydlatego smoka.



Na poziomie pierwszego piętra, z prawej strony znajduje się zaś ozdobny wykusz, na belkowaniu którego wyryto słowa: Si Deus nobiscum quis contra nos (Jeśli Bóg z nami, któż przeciw nam) – taki sam znajduje się na portalu bramy, prowadzącej na dziedziniec zamku na Wawelu. U dołu wykusza widoczny jest uskrzydlony dysk słoneczny (egipski symbol solarny) z dwoma głowami ptasimi.



Fasada od ul. Batorego ma charakter niedostępnego, groźnego zamku obronnego, nieco przerabianego (różne rodzaje cegieł, wzorowana na Sukiennicach attyka wstawiona między "starszy", neośredniowieczny krenelaż*). Od tej strony całość zwieńczona jest gotycyzującym, ceglanym szczytem, obok którego w attyce znajduje się maszkaron.



W elewacji znajdują się także specjalne kanaliki, mające umożliwić obrośnięcie budynku przez dzikie wino. Zieleń ta miała stanowić integralną część dekoracji budynku


____________________________________________________________

Kamienica ok. 1900 roku

W 2000 roku kamienica przeszła gruntowny remont elewacji, który uwypuklił różnice kolorystyczne pomiędzy poszczególnymi jej elementami - tak jak to miało miejsce w przeszłości, a które to różnice zostały z biegiem czasu zatarte.


*W. Bałus, Dom - przybytek - "nastrój dawności". O kilku kamienicach Teodora Talowskiego [w:] Klejnoty i sekrety Krakowa, Kraków 1994, s. 217.

środa, 20 stycznia 2010

Film: Skazani na Shawshank


"Urzędnik: Czy czujesz się zresocjalizowany? 
Red: Zresocjalizowany? Niech pomyślę... Nie mam zielonego pojęcia, co to może oznaczać. 
Urzędnik: To, czy jesteś gotowy by dołączyć do społeczeństwa... 
Red: Wiem, co ty uważasz, że to znaczy, synku. Dla mnie to tylko wymyślony wyraz. 
Słowo polityków, po to... żeby tacy młodzieńcy jak ty mogli nosić garnitur i krawacik i żeby mieli dobrą robotę. 
Co naprawdę chcesz wiedzieć? Czy żałuję tego co zrobiłem? 
Urzędnik: A żałujesz? 
Red: Nie ma dnia, żebym nie żałował. Nie dlatego, że tu jestem ani dlatego, że ty myślisz, że powinienem. Wspominam dawne czasy, kiedy byłem... młodym... głupim dzieciakiem, który popełnił straszną zbrodnię. Chcę z nim porozmawiać. Chcę spróbować wbić mu do łba trochę rozumu. Powiedzieć, jak się sprawy mają. Ale nie mogę. Ten dzieciak dawno przepadł... i został tylko stary człowiek. Muszę z tym żyć. 
Zresocjalizowany? To znaczy tyle co gówno. Więc podstempluj ten swój papierek synu i przestań marnować mój czas. Bo prawdę powiedziawszy... nic mnie to nie obchodzi." 


Tytuł oryginalny: Shawshank Redemption
Reżyseria: Frank Darabont
Scenariusz: Frank Darabont, Stephen King
Produkcja: USA
Gatunek: Film obyczajowy
Rok produkcji: 1994
Czas trwania: 142 minuty
Obsada: Tim Robbins, Morgan Freeman, Bob Gunton, William Sadler, Clancy Brown i inni


Filmowe arcydzieło, bez dyskusji. Kto nie oglądał niech schowa się pod stół, zapadnie pod ziemię, się wstydzi i tak dalej w tym guście. To jest film do którego wraca się -naście, -dziesiątki razy, film który nie nudzi, nie nuży i nie dłuży się, film który bawi, uczy i uzależnia, film który niemal w każdym calu jest perfekcyjny. Perfekcyjny scenariusz, zresztą na podstawie opowiadania Stephena Kinga, perfekcyjna reżyseria, perfekcyjna gra aktorska, w końcu bardzo dobre zdjęcia i ścieżka dźwiękowa. Wszystko tworzy spójną, piękną całość. Nie wiem ile razy oglądałem go oglądałem, sporo, ale zawsze wracam do niego z tym samym uśmiechem na ustach: "Skazani na Shawshank ? ależ oczywiście, że z chęcią obejrzę..." 
To nie jest typ filmu, do którego trzeba mieć "ten dzień" aby go obejrzeć, to jest film, który włączasz w poniedziałek, w święto czy na laptopie w pociągu, pasuje zawsze i wszędzie. 
Fabuły opisywać nie będę, bo kto nie oglądał jeszcze, niech szybko bierze się do nadrabiania zaległości. 


Do pobrania:
http://rapidshare.com/files/309923919/klttsr.part01.rar
http://rapidshare.com/files/309924558/klttsr.part02.rar
http://rapidshare.com/files/309925797/klttsr.part03.rar
http://rapidshare.com/files/309927814/klttsr.part04.rar
http://rapidshare.com/files/309928486/klttsr.part05.rar
http://rapidshare.com/files/309929608/klttsr.part06.rar
http://rapidshare.com/files/309930755/klttsr.part07.rar
http://rapidshare.com/files/309931920/klttsr.part08.rar
http://rapidshare.com/files/309933068/klttsr.part09.rar
http://rapidshare.com/files/309935344/klttsr.part10.rar
http://rapidshare.com/files/309935762/klttsr.part11.rar
http://rapidshare.com/files/309937004/klttsr.part12.rar
http://rapidshare.com/files/309938081/klttsr.part13.rar
http://rapidshare.com/files/309921355/klttsr.part14.rar

Film: Bunt

"Tomi!
Tomi! Nie możemy już iść do Edo!
Tomi!
Nie możemy już iść do Edo!
Tomi, już nikt nie będzie znał prawdy o twoim ojcu i twojej matce!
Tomi, już nie możemy nic na to poradzić!
Ale jedna rzecz! Tylko jedna rzecz...
Tomi, rośnij i zostań kobietą,dokładnie taką jak twoja matka!
I wyjdź za mężczyznę takiego jak twój ojciec!
Wyjdź za mężczyznę takiego jak twój ojciec!"

Tytuł oryginalny: Jôi-uchi: Hairyô tsuma shimatsu / Rebellion: Receive the Wife / Samurai Rebellion
Reżyseria: Masaki Kobayashi
Scenariusz: Shinobu Hashimoto
Produkcja: Japonia
Gatunek: Dramat historyczny
Rok produkcji: 1967
Czas trwania: 128 minut
Obsada: Toshirô Mifune, Takeshi Katô, Tatsuyoshi Ehara, Tatsuya Nakadai, Etsuko Ichihara

Prawdę mówiąc nie jestem wielbicielem kina japońskiego, a ten film, tak jak i wcześniej opisywany Miecz przeznaczenia trafiły w moje ręce przypadkiem. Podchodziłem do nich z dystansem, bo produkcje z kraju kwitnącej wiśni są niesamowicie specyficzne i ciężko się do nich przekonać "zwykłemu" odbiorcy - być może dlatego kino japońskie jest u nas tak mało popularne, być może dlatego obejrzane przeze mnie filmy pochodzące z tej części świata mogę policzyć na palcach obu rąk. Dyletantyzm nie boli a uwiera.
Po Mieczu przeznaczenia już nieco inaczej podszedłem do kolejnej produkcji Masaki Kobayashiego - wiedziałem, że pomimo tej osobliwej scenografii, gry aktorskiej, zupełnie innych zdjęć, muzyki, a nawet formatu obrazu (2.35:1) japońskie kino jest godne poświęcenia swego czasu. 
Bunt to świetny obraz przedstawiający złożoność społeczno-kulturową historycznej Japonii, ale na tym jego fenomen się nie kończy, bo Kobayashi na tacy podaje nam danie główne, którym jest ukazanie zawiłości ludzkiej natury, wielopłaszczyznowości naszych działań, a także ceny miłości, której być nie powinno. 
To nie jest typowy film samurajski, a skomplikowany obraz człowieka i jego poczynań. 
Nie wiem jak Japończycy to robią, ale po raz kolejny można paść na kolana widząc zdjęcia, tym razem Kazuo Yamaty - na pewno jedne z lepszych jakie widziałem w ogóle. Choć film przez pierwszą godzinę się nieco dłuży (ale za to podziwiać można scenografię ;) to jednak warto poczekać na drugą połowę no i to zakończenie...
Kapitalny. Polecam.

Do ściągnięcia:
http://rapidshare.com/files/244718815/Bunt_DVDRip_XviD_NapPL.part1.rar
http://rapidshare.com/files/244727786/Bunt_DVDRip_XviD_NapPL.part2.rar
http://rapidshare.com/files/244736870/Bunt_DVDRip_XviD_NapPL.part3.rar
http://rapidshare.com/files/244743964/Bunt_DVDRip_XviD_NapPL.part4.rar
http://rapidshare.com/files/244766337/Bunt_DVDRip_XviD_NapPL.part5.rar
http://rapidshare.com/files/244770647/Bunt_DVDRip_XviD_NapPL.part6.rar
http://rapidshare.com/files/244773077/Bunt_DVDRip_XviD_NapPL.part7.rar

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Film: Dom Zły

Tytuł oryginalny: Dom zły
Reżyseria: Wojciech Smarzowski
Scenariusz: Wojciech Smarzowski, Łukasz Kośmicki
Produkcja: Polska
Gatunek: Kryminał, thriller, dramat obyczajowy
Rok produkcji: 2009
Czas trwania: 106 minut
Obsada: Arkadiusz Jakubik (Edward Środoń), Marian Dziędziel (Zdzisław Dziabas), Bartłomiej Topa (porucznik Mróz), Kinga Preis (Bożena Dziabasowa) i inni

 Odejdźmy na razie od starych filmów, a podejdźmy bliżej twórczości teraźniejszej - na pierwszy ogień pójdzie najnowsza produkcja Wojciecha Smarzowskiego, określana przez niektórych jako film dekady, kandydat do "Złotych Lwów".

Motorem napędowym tego obrazu jest popełnione morderstwo, a właściwie dociekania a propos tegoż morderstwa prowadzone przez milicję w czasach peerelowskiej Polski, zaś głównym bohaterem Edward Środoń, który był naocznym świadkiem tych wydarzeń i zarazem naczelnym podejrzanym w sprawie.
Smarzowski świetnie kreuje realia ówczesnej Polski, przypomina o prawidłowościach, które rządziły nią i homo sovieticusem, pełno więc tu wódki, przemocy i przekleństw, pełno nadużyć i krętactwa, pełno brudu, smutku i jednostajności życia - tak charakterystycznych dla tego okresu. Sam film ma formę quasi-dokumentalną, czasem widz ogląda sceny kręcone jakby kamerą milicyjną. Częste i niespodziewane retrospekcje powodują, że można się nieco pogubić, zresztą do połowy ten film zwyczajnie nudzi, później już nie nudzi, a obrzydza, tak, najzwyczajniej w świecie obrzydza. Może nie jest to Malowany ptak Kosińskiego, ale pozostaje spory niesmak po obejrzeniu.

Cóż, jest to jakiś rozrachunek z przeszłością, z człowiekiem, z historią, ale w klimacie zbyt depresyjnym, zbyt szarym i przybrudzonym, przejaskrawionym. Mnie się osobiście nie podobał, ale wiem, że znalazł rzesze ukontentowanych odbiorców.

Film w kinach





czwartek, 14 stycznia 2010

Muzyka: Tom Waits - Blue Valentine






1. Somewhere
2. Red Shoes By The Drugstore
3. Christmas Card From A Hooker In Minneapolis
4. Romeo Is Bleeding
5. $29.00
6. Wrong Side Of The Road
7. Whistlin' Past The Graveyard
8. Kentucky Avenue
9. A Sweet Little Bullet From A Pretty Blue Gun
10. Blue Valentines

Rok wydania: 1978


Tom Waits (vocals, guitar, piano)
Roland Bautista, Ray Crawford, "Shine" Robinson (guitar)
Frank Vicari, Herbert Hardesty (tenor saxophone)
Da Wille Gonga, Harold Battiste (piano)
Charles Kynard (organ)
Byron Miller, Jim Hughart, Scott Edwards (bass)
Rick Lawson, Chip White, Earl Palmer (drums)
Bobbye Hall (congas)


Urzekła mnie ta płyta, choć trzeba przyznać czekała na mnie dość długo, bo jak dobrze liczę kilka lat. Pewnego dnia ją znalazłem, przesłuchałem od tamtej pory kilka razy, ale jak widać odbiło się to wtedy bez większego echa. Ostatnimi czasy słucham jej niemal w kółko; finalne dźwięki Blue Valentines i z powrotem do Somewhere, znów  walentynki i kolejny raz Somewhere i jeszcze, jeszcze...
Głos Waitsa urzeka, mocny, basowy, zachrypnięty, uwodzicielski, głos Casanovy - przypomina Joe Cockera, Nicka Cave'a, miejscami nawet Louisa Armstronga zresztą jego modulacja na płycie jest tak zmienna, że wydaje się, iż śpiewa co najmniej dwóch wokalistów. Do tego mamy potężną, dawkę subtelnego grania bluesowo-jazzowego i świetne teksty Toma. Płyta jest zróżnicowana, miejscami bardzo lekka, od razu wpadająca w ucho, a miejscami gęsta od papierosowego dymu i oparów alkoholu. Niemal każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, czy to muzycznie czy wokalnie czy też tekstowo. Świetna.

Cena: ok. 30 zł

Ostatecznie:
http://rapidshare.com/files/208326581/Tom_Waits-Blue_Valentine.klasyka.net.zip

Architektura: Kraków - Dom Pod Globusem



Gdzie: Róg Basztowej i Długiej
Co: Dom Pod Globusem
Kto: Tadeusz Stryjeński, Franciszek Mączyński, Józef Mehoffer
Kiedy: 1904-1906

14 listopada 1850 roku w domu władz rządowych przy kościele św. Piotra przy ulicy Grodzkiej 52 odbyło się pierwsze, konstytucyjne posiedzenie Izby Handlowej i Przemysłowej. Po upadku Austro-Węgier Izba przeszła pod zwierzchnictwo Polskiej Komisji Likwidacyjnej, a następnie została przejęta przez polskie Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Izba wielokrotnie zmieniala swą siedzibę.
Postanowiono w końcu wybudować własny gmach. Za najlepszą lokalizację uznano zbieg ulic Basztowej i Długiej, było to tym bardziej korzystne dla Izby, że tylko część działki należała do osoby prywatnej i wymagała zakupu, pozostała cześć parceli była własnością miasta i miała zostać bezpłatnie przekazana Izbie, jako równowartość świadczeń ciążących na Gminie Kraków na rzecz Izby.
Zadanie zaprojektowania i wybudowania budynku powierzono znanemu wówczas (nam już też) znakomitemu architektowi Tadeuszowi Stryjeńskiemu we współpracy z młodym jeszcze Franciszkiem Mączyńskim - tych dwoje architektów jeszcze niejednokrotnie będzie razem współpracować tworząc w Krakowie dzieła wybitne, ale i o tym przyjdzie czas szerzej napisać.
W lipcu roku 1904 zaczęto budowę nowego gmachu IPH, jeszcze zimą tegoż roku doprowadzono budynek do stanu surowego, zaś oficjalnie otwarcie odbyło się 15 września 1906 roku.
Tyle z historii, teraz może kilka słów o samym budynku:

Jest on jednym z ciekawszych przykładów architektury wczesnego modernizmu, dwupiętrowy, ceglany, z narożną wieżą zegarową, którą nakrywa ostrosłupowy hełm zwieńczony ażurowym, metalowym globusem (w czasie ostatniej konserwacji nowy globus ufundowało Wydawnictwo Literackie i taki też jest obecnie napis na obręczy globusa).
Portal wejściowy od strony ulicy Długiej dekorowany jest alegorycznymi płaskorzeźbami wyobrażającymi Handel i Przemysł, wykonanymi przez Konstantego Laszczkę. Dom posiada kutą bramę, a na szczycie fasady umieszczono żaglowiec z godłem Izby Handlowo-Przemysłowej wykonany z blachy w 1905. Hall i klatka schodowa są dekorowane stiukami; witraże przedstawiające symbole przemysłu i handlu: lokomotywę parową, słup telegraficzny oraz fabrykę wykonano wg projektów Franciszka Mączyńskiego w Zakładzie Witraży Władysława Ekielskiego i Antoniego Tucha.
Co ciekawe, w budowanej wieży planowano umieścić zegar ze szklanymi, podświetlanymi cyframi, ale tylko w przypadku jeśli iluminacja będzie na koszt miasta. Ponieważ ówczesny prezydent Juliusz Leo zadeklarował oświetlenie z funduszy miejskich codziennie do 23:30, podświetlane tarcze zostały wykonane. Rzeczywiście, na starszych fotografiach tarcza zegara jest czarna z białymi cyframi.

Nie tylko elewacja  i sam projekt budynku mogą zachwycać, przepięknie prezentuje się także jego wnętrze. Do wykonania wnętrza reprezentacyjnej sali posiedzeń Izby Handlowej i Przemysłowej wybrano Stanisława Wyspiańskiego, który miał już wyrobioną markę świetnego dekoratora wnętrz. Projekt jej wyposażenia pierwotnie powierzono Stanisławowi Wyspiańskiemu i choć jego koncepcja zyskała pozytywną ocenę, artysta zrezygnował. Stało się tak tyleż ze względów ideowo-artystycznych (artysta nie godził się na dopisanie do spójnej i zamkniętej koncepcji wystroju wizerunku cesarza Franciszka Józefa), ile z powodu pogarszającego się gwałtownie stanu jego zdrowia.

Ostatecznie dekorację sali wykonał Józef Mehoffer, dzieląc ściany sali na trzy sfery. Dolna została pokryta jasną boazerią dekorowaną w płycinach wachlarzykowatymi wzorami i opatrzona mosiężnymi ozdobami o reminiscencjach ludowych. Sferę środkową i górną rozdzieloną jednobarwnym pasem, wypełniają motywy geometryczne i kwiatowe. Kolorystycznie dekoracja zdominowana jest przez bladą zieleń z akcentami żółcieni i czerwienią kwiatów. Plafon ozdobiony jest malowidłem ośmiu węży wijących się wśród pawich piór. Na ścianie prezydialnej znajduje się płótno zatytułowane "Poskromienie żywiołów" - ludzki geniusz w postaci nagiego młodzieńca ujarzmia żywioły (kobiece personifikacje Ziemi, Ognia, Wody i Powietrza). Nawiązanie do idei postępu i rozwoju w tym obrazie było zgodne z sugestiami zleceniodawców i bardzo czytelne. Kinkiety, zespół mebli tak prezydialnych jak i foteli audytorium jest również dziełem Mehoffera.
Zaprojektowana przez Mehoffera sala jak i przeznaczony do niej obraz "Poskromienie żywiołów" wzbudzały kontrowersje wśród członków Izby, jednak pomimo tych tarć i zmian w rozplanowaniu wyposażenia wnętrza sali obrad, gmach został uroczyście otwarty 15 września 1906 roku – w tym momencie wszystkie prace wykończeniowe były doprowadzone do końca, a jedynym brakującym elementem pozostawał obraz w sali posiedzeń, który na miejsce ostatecznie trafił w 1907 roku.
Od otwarcia gmachu, aż do czasu likwidacji Izby Handlowej i Przemysłowej w 1950, stan Domu pod Globusem był dobry. Pierwszy poważny remont przeprowadzono w latach 1926-1928 pod nadzorem Józefa Mehoffera, dokonano wtedy m.in. zmiany w układzie przestrzennym wnętrza, w trakcie remontu sali posiedzeń wykonano Orła Polskiego, zaprojektowanego przez Józefa Mehoffera, który zastąpił usunięte w 1918 popiersie Franciszka Józefa.





Po 1950 Dom pod Globusem zajął Komitet Powiatowy PZPR w Krakowie, pozbawiony opieki konserwatorskiej budynek ulegał postępującej dewastacji. W 1953 roku dokonano przebicia podcienia w narożniku, w 1968 usunięto z wieży zniszczony globus. Wyjątkowo ucierpiała dawna sala posiedzeń (Sala Mehofferowska), w której zamalowano polichromię, a także usunięto całość wyposażenia (cześć ruchomego wyposażenia, które obecnie znajduje się w sali jest oryginalna, uratował je prof. Karol Estreicher, przejmując je na rzecz Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie).
Szansą dla Domu pod Globusem stała się zmiana właściciela, w latach 1972-1975 przejęło go Wydawnictwo Literackie, w tym okresie przeprowadzono podstawowy remont całego budynku. W 1975 roku powrócił wieńczący wieżę globus, różni się on jednak zdecydowanie od pierwotnego. Początkowo ażurową konstrukcję globusu otaczał pierścień równikowy ze znakami zodiaku i skrzydłami Hermesa, będącymi alegorią wszechogarniającego Handlu. Nowy globus posiada rozmieszczone symetrycznie cztery owalne plakietki z literami "WL" - monogramem obecnego właściciela Domu pod Globusem oraz jest otoczony pierścieniem z gwiazdek.

Pierwsza dekada XX stulecia. Widoczny stary globus.


Przypuszczalnie lata 40


Sala Posiedzeń podczas Zjazdu Ceramików


Dom Pod Globusem obecnie


Budynek od strony ul. Długiej


Detale elewacji








Nowy globus


Mechanizm zegara i wnętrze wieży


Mechanizm zegara


Klatka schodowa


Sala Posiedzeń




Literatura:

- Adamczewski J., 1992, Kraków od A do Z, Krajowa Agencja Wydawnicza Kraków, s. 293-294.
- Beiersdorf Z., Purchla J., 1997, Dom pod Globusem, Wydawnictwo Literackie Kraków, 90-165.
- Fabiański M., Purchla J., 2001, Historia architektury Krakowa w zarysie, Wydawnictwo Literackie Kraków, s. 275-276.
- praca zbiorowa, 2000, Encyklopedia Krakowa, Wydawnictwo Naukowe PWN Warszawa - Kraków, s. 159.

czwartek, 7 stycznia 2010

Architektura: Kraków - Pałac Prasy



Gdzie: Wielopole 1
Co: Pałac Prasy
Kto: Tadeusz Stryjeński, Franciszek Mączyński
Kiedy: 1920-1921

Nad niewielkim placykiem u wylotu ulic: Starowiślnej i Wielopole góruje Pałac Prasy. Przed wiekami miejsce to nazywało się Psią Górką. Niegdyś znajdował się tutaj cmentarz kalwiński, a że wówczas kalwinistów nazywano psami nazwa ta przetrwała aż do XIX stulecia i utrwaliła się wśród ówczesnych mieszkańców.
W latach 1920-21 Tadeusz Stryjeński wraz z Franciszkiem Mączyńskim wznieśli w tym miejscu luksusowy dom towarowy Bazar Polski. Jego fasadę od strony placu zdobią ogromne półkolumny i balustrady balkonów w duchu cesarstwa rzymskiego, wprowadzając w tę funkcjonalistyczną bryłę akcent klasycyzmu. Po trzech latach gmach kupił koncern Ilustrowanego Kuriera Codziennego, popularnego "Ikaca", założonego przez Mariana Dąbrowskiego. Przystosował on wnętrza do potrzeb redakcji i nowoczesnej drukarni.

Pałac Prasy - 1927-1939 r.









pomieszczenia graficzne



czyszczenie posadzki :)
widok na podwórze

skwer z palmami przed budynkiem


Po zajęciu Krakowa 6 września 1939 roku przez wojska niemieckie, wszyscy dziennikarze Kuriera zostali wyrzuceni z pracy, zaś sam budynek przez wojnę znany był jako Gmach Wydawnictwa Prasowego Kraków-Warszawa.





W latach 90. ubiegłego wieku jej wyposażenie zostało bezmyślnie zniszczone, przekreślając plany utworzenia muzeum drukarstwa. Pozostało jednakże wnętrze z elegancką klatką schodową i starymi szybami wind. W chwili obecnej swoją siedzibę ma tu redakcja Dziennika Polskiego.
Zdjęcia współczesne: