"Świątynia Junony w Agrigento" - to jeden z obrazów Caspara Davida Friedricha, przez niego to wszystko...
Agrigento można skojarzyć z Włochami, ale kim byla ta cała Junona ? Na pewno jakąś boginią, byle komu nie stawiano wszak świątynii. Debil intelektualny oczywiście nie wie, nie pamięta, więc debil szuka... a wyszukał, że była jedną z najważniejszych bogini w starożytnej Italii, żoną Jowisza, opiekunką życia kobiet - coś na kształt greckiej Hery. Należała do Trójcy Kapitolińskiej, w której byli także Jowisz i Minerwa.
No i co z tego, właściwie nic, jeszcze nic, debil czyta dalej, że mianem iuno (Junony) określano też półboską śmiertelną istotę, która towarzyszyła kobiecie aż do śmierci, była odpowiednikiem chrześcijańskiego anioła stróża. No i oprócz większej wiedzy znów nic wielkiego się nie dzieje. Debil czyta jeszcze dalej, że także mężczyźni w starożytnym Rzymie mieli swoich aniołów stróżów - a nazywano ich geniuszami. Nie, nie mężczyzn o dziwo, ale te półboskie istoty.
Hmm, jako że debil nigdy o tym nie słyszał, nie zna nawet etymologii słowa geniusz czyta...
"Etymologia tego słowa jest przejrzysta i ujawnia związek Geniusza z genezą czy generowaniem. Geniusz miał niewątpliwie wiele wspólnego z płodzeniem, na co wskazuje choćby fakt, że dla Rzymian przedmiotem par excellence "genialnym" było małżeńskie łoże - genialis lectus - w którym dokonuje się aktu poczęcia." Przy okazji, ciekawe jak do tego się ma wyraz gen-italia. Geniusz i Italia ? Każdy mężczyzna miał swojego geniusza, istniał on od momentu poczęcia aż do śmierci. Geniusz opiekował się człowiekiem, a ten składał mu ofiary w dniu swoich urodzin. Geniusz nie wymagał krawych ofiar ani nawet dziewicy, wystarczały mu zapalone kadzidła, placki z miodem i wino (no w końcu geniusz-wiedział co dobre). Tak powstała tradycja obchodzenia urodzin. W życiu bym na to nie wpadł.
No dobrze, ale to jeszcze nie koniec, bo już teraz także wiem skąd pochodzi zwyczaj obchodzenia również imienin. Otóż chrześcijanie tępili obchodzenie urodzin, gdyż jawiło się ono jako pogańskie święto, wymyślili więc (a to sprytne bestie), że jego odpowiednikiem będzie święto ku czci patrona swego imienia - imieniny. Szczerze nigdy nie rozumiałem dlaczego mam obchodzić imieniny a nie urodziny, nikt bez banalnych odwołań do tradycji nie potrafił mi tego wyjaśnić, a tu proszę, taka niespodzianka.
No ale nawet to jeszcze nie koniec, wróćmy do geniuszy, jak się debil dowiedział, geniusza utożsamiano z greckim demonem. O demonach każdy słyszał, że złe, że mogą opętać, że jakieś konszachty z diabłem prowadzą et cetera et cetera. A te biedne demony w religii greckiej miały charakter ambiwalentny, były i dobre i złe. Platon, Sokrates i Heraklit pisali o nich jako duchach opiekuńczych, dopiero św. Augustyn uznał je za byty jednoznacznie złe i zaczęto utożsamiać je z diabłami. Eh ta chrześcijańska tolerancja...
Pogląd na geniuszy ewoluował, zaczęto wierzyć w białych geniuszy (albes) i geniuszy czarnych (ater) i raczej nie miało to związku z dążeniem do równości rasowej, raczej. Pierwszy doradza, byśmy postępowali szlachetnie i nakłania do dobrych uczynków, drugi deprawuje i kusi do złego. Czy czegoś nam to nie przypomina ? Coś na kształt anioła stróża i diabła kusiciela albu upadłych aniołów, które mącą nam umysły i nakłaniają do złego. Widać, że religia chrześcijańska garściami czerpała wprost z pogańskich wierzeń, to może to pogaństwo jednak wcale takie złe nie było ? Tak, tak wiem, pytanie retoryczne.
Przez jeden obraz wiemy już prawie wszystko o Junonie, geniuszach, imieninach, urodzinach, demonach i aniołach, całkiem nieźle :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz