Jako że na
Degli Alpini się uparliśmy, nawet nie z powodu jej potencjalnej urody a prędzej dlatego, że po prostu robiła nas w balona swoim teoretycznym jestestwem "gdzieś tam", którego lokalizacji za chiny ludowe nie mogliśmy znaleźć - mówiąc krótko weszło nam na ambicję znalezienie linii tej ferraty. Zasięgnęliśmy języka tu i ówdzie no i w długą. Kolejnego ranka sytuacja powtórkowa, żadnych oznaczeń na ferratę, żadnych znaków że jednak idziemy dobrze, wiedzieliśmy tyle, że jest gdzieś w tym rejonie i że ferrata wchodzi na szczyt
Col Dei Bos, którego lokalizację znaliśmy - ale do sukcesu droga daleka. Po małym błądzeniu dotarliśmy do szutrowej drogi prowadzącej do pozostałości po wojennym szpitalu wojsk włoskich - niesamowite wrażenie, stąd już za sznureczkiem ludzi na ferratę. Po drodze jeszcze rozpierniczenie z własnej głupoty aparatu, ale co tam, zdarza się.
Degli Alpini - grupa: Tofany, trudność: trudna, wysokość bezwzględna: 2475 m npm, pzrzewyższenie ferraty: 300 m, czas przejścia (samej ferraty): 2 h
Sama ferrata nie przedstawia większych trudności technicznych, ekspozycja tylko miejscami może dać się we znaki, świetny stan techniczny i nowinka w postaci gumowych odbojników, które uniemożliwiają klinowanie się karabinków bardzo mocno wpływają na komfort przechodzenia drogi. Minusem jest ogromna ilość ludzi (podejście zaledwie 30 min z parkingu), a przez to duża ilość spadających kamieni. Z góry piękna panorama i możliwość zwiedzenia tuneli, jam i sztolni z czasów I wojny światowej.
Tofana Di Rozes
Pozostałości wojenne
Widać już ferratę
W drodze...
Grupa Fanis
Marmolada
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń